Pies.
Nowy domofon.
Teraz dostępny...
Spodziewam się powrotu męża. Chcę otworzyć drzwi.
Dzwonię do niego i pytam kiedy będzie.
Odp.:
"Za chwilkę."
Muszę pokonać drogę przez pokój no i ten cholerny próg, więc jadę by nie czekał.
Jestem obok urządzenia (wzięłam tel. w razie "W".)
Czekam ok. 30 min. Dzwonię, pytam kiedy, za ile
Odp.:"Za 30 min."
Wycofuję się.
Minęło 30 min. Znowu pokonuję trasę.
Jestem.
Czekam ok. 25 min. Dzwonię.
"Nie wiem za ile będę..."
Wycofuję się.
Czuję się jak pies czekający i lecący do drzwi.
limit wyczerpany!
wypadek, wylew, śpiączka, paraliż
szok, tragedia dla rodziny...
telefon "czerwony", drzwi się nie zamykają...
oferowanie wszelakiej pomocy...
w styczniu minęło 3 lata...
mój stan dużo się poprawił, ale...
jestem na wózku
nadal bardzo potrzebuję pomocy osób trzecich
jestem niezdolna do samodzielnej egzystencji
tym czasem:
zostali przy mnie tylko mąż i syn
kwestii dlaczego jeszcze tu tkwią, nie będę poruszać
wniosek:
czas chorowania miał limit, który dawno się skończył
sen (na jawie?)
Szpital, odwiedzający mnie ciągle pytają czy pamiętam, czy poznaję...
Nie wiem o co im chodzi Dlaczego niby mam nie poznawać Myślę o Nich: " ".
Potem tułaczka. Do domu, za tydz. do siostry, po m-cu na oddz. rehabilitacyjny (6 tyg.), tydzień w domu, potem 2 m-ce u szwagierki, 2 tyg. w domu, 1 m-c u mamy, oddz.reh. (4tyg), potem do ośr. reh. (2 tyg.), no i do domu.
Postanawiam, że już nigdzie nie dam się wywieźć Dosyć tułaczki
Rehabilitacja w domu (codziennie). Mama praktycznie mieszka u mnie (nawet w nocy). Co roku jeżdżę na turnus reh. (2 tyg.).
W marcu 2007r. tata poważnie choruje. Mama musi się nim zająć, więc odchodzi. Jestem zmuszona korzystać z usług Ag. Op. 03.05.2007 ojciec umiera . Mama niestety nie wraca do mnie .
Dalej borykam się z opiekunkami .
Między mną, mężem i synem coraz więcej spięć, wszak limit na czas choroby dawno upłynoł...
Ja jednak śpię spokojnie, oddech mam miarowy, nie przewracam z boku na bok..., śpię spokojnie, bo wiem, że to tylko sen, że obudzę się i będzie dalej oki.
zegar
ciągłe spoglądanie na zegar...
o tej i o tej godzinie opiekunka
o tej i o tej godzinie wpadnie z podwórza syn wziąść mnie do toalety
o tej i o tej godzinie rehabilitantka
o tej i o tej godzinie jakiś posiłek
o tej i o tej godzinie znowu, któryś raz, ale ostatni tego dnia, toaleta i sen, by ponownie, o tej i o tej godzinie, następnego dnia rozpocząć zmagania...
dialog duszy i ciała
-Ciało, powiedz mi, dlaczego nie chodzisz
-Serio nie wiesz
-Nie, a Ty wiesz
-Wiem.
-To powiedz.
-Bo widzisz... , to jest tak... Aby człowiek mógł chodzić, być sprawnym, potrzebna jest harmonia między ciałem a duszą. Ja jako ciało potrzebuję Ciebie. Ty jesteś Naszym rozumem, "motorem", który napędza ciało. Musisz mi pomóc, a tym czasem..., nie nawidzisz mnie, mojej ułomności, mało tego, nie chcesz mieć styczności z "realnym światem", który Cię bardzo zranił i robi to nadal. Jesteś na niego zła, obrażona...
Póty tak będzie, nie "wstanę".
Musisz się "przełamać". Inaczej nie uzyskamy harmonii....
-Wiesz Chyba masz rację... Muszę to przemyśleć, potrzebuję czasu...
Różnice.
Człowiek.
Posiłki. Sam decydyje co i o której zje.
Potrzeby fizjologiczne. Sam decyduje, a raczej Jego organizm.
Pójście na spoczynek lub o jego zakończeniu, znowu wsłuchuje się w ciało.
Zmiana ubrania, kąpiel..., kiedy Decycuje o tym ta osoba.
"Coś."
Posiłki. Opiekun decyduje co i o której.
Fizjologia "Cosia". W gestii opiekuna.
Spoczynek i jego koniec, znowu decyzja opiekuna.
Zmiana ubrania, kąpiel..., kiedy Decyduje o tym opiekun.
"Coś" jest sprawny intlektualnie i nie jest ubezwłasnowolniony (urzędowo).
Ktoś zapyta, skąd wiem
Z autopsji.
Kiedyś byłam człowiekiem, dziś jestem "Cosiem", więc wiem jak funkcjonują obie istoty.
Dlaczego
Im człowiek sprawniejszy tym mniej to ceni
Wielokrotnie stawiam sobie to pytanie.
Jestem głęboko upośledzona fizycznie, najdrobniejsze funkcje życiowe np. położenie jakiegoś przedmiotu w zamierzonym miejscu, z reguły nie udaje się, zwykłe założenie nogi na nogę..., nie osiągalne, dla mnie to jak zdobycie kosmosu... (Nigdy przecież go nie zdobędę.) Mogę wymieniać i wymieniać...
Pomimo mych ogromnych ograniczeń, nie mogę się doczekać poranka..., nie znoszę późnych wieczorów..., gdy muszę iść spać (tracić czas).
Moja pogoda ducha...
Też mnie zastanawia.
Mam w realnym świecie problemiska totalnie ogromne
Owszem często się poddaję, płaczę, obmyślam jak zakończyć ten zafajdany żywot...
Jednak... wystarczy mi kilka ciepłych słów od przyjaciół...
i daaalej odzyskuję moc, moc do zmagań z szarugą...
Dlaczego
Dlaczego właśnie tak to jest
Niechciani, nieproszeni goście.
Wpakowali się i siedzą.
-Pokoro i Upokorzenie, polubiliście me towarzystwo
Przyznam, sporo się od was nauczyłam.
Nie chcę być niegrzeczna i proszę o wyrozumiałość.
Chcę pobyć teraz z Radością i Szczęściem (cudowna z nich para ), już długo dopraszają się, by mnie odwiedzić.
Nie lubicie się, więc lepiej będzie jak opuścicie me ciało i zwalnicie im miejsca
-.....
(Qurczę, wyjdą czy nie )
|
|